ptak, albo nietoperz, i począł krążyć niespokojnie, przecinając sine kratownice nagich okien. Polek wstrzymał oddech. Czekał dłuższą chwilę, licząc w duchu sekundy. Kiedy ptak, zachrobotawszy w belkowaniu, uspokoił się wreszcie, ruszył dalej. Oto już i drzwiczki. Polek chce odszukać klamkę, ale słyszy gdzieś tuż obok niegłośną rozmowę. Rozgląda się uważnie dokoła: wszędzie ciemno. Tylko okna pulsują nikłym światłem nocy. Oczy są już zmęczone.<br>- Nie, nie dam fanaru. Niech popilnują w mroku. Wojsko to nie chichi - mówi ktoś rozdrażnionym głosem.<br>- To prawda. Wystarczy schodów pilnować. Nie uciekną, są zamknięci. Polek widzi teraz niewielki pagórek różowego światła. Przysuwa się tam, staje nad prostokątnym