Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Cosmopolitan
Nr: 10
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1999
zwątpiłem w sens jakichkolwiek seksualnych kontaktów międzyludzkich. W końcu zrozumiałem, że wszystko to jest jak jakaś wojna podjazdowa, pole bitwy, a nie żadne związki czy inne głupoty w formie picu na wodę. Wszystko wygląda jak lądowanie w Normandii: najpierw identyfikujesz sobie wroga, potem działasz na jego tyłach, potem twoi szpiedzy dokonują wywiadu, a piąta kolumna sieje ferment, jeszcze potem sponsorujesz opozycję i lokalną partyzantkę, na końcu zaś po kilku mniej lub bardziej udanych natarciach z flanki przystępujesz do frontalnego szturmu, twoi komandosi rozbrajają n-pla, zabierają mu mundur, a następnie biorą do niewoli. Skończy się wojna, kończy się i niewola, i
zwątpiłem w sens jakichkolwiek seksualnych kontaktów międzyludzkich. W końcu zrozumiałem, że wszystko to jest jak jakaś wojna podjazdowa, pole bitwy, a nie żadne związki czy inne głupoty w formie picu na wodę. Wszystko wygląda jak lądowanie w Normandii: najpierw identyfikujesz sobie wroga, potem działasz na jego tyłach, potem twoi szpiedzy dokonują wywiadu, a piąta kolumna sieje ferment, jeszcze potem sponsorujesz opozycję i lokalną partyzantkę, na końcu zaś po kilku mniej lub bardziej udanych natarciach z flanki przystępujesz do frontalnego szturmu, twoi komandosi rozbrajają n-pla, zabierają mu mundur, a następnie biorą do niewoli. Skończy się wojna, kończy się i niewola, i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego