Matki, żony, siostry uwięzionych dysydentów przyniosły ze sobą jedzenie, wodę, pościel i parasolki, by w południe osłonić głowy przed dokuczliwym nawet o tej porze roku słońcem. Rozsiadły się na rozłożonym na ziemi prześcieradle.<br>Były spokojne, ale wyglądały na zdeterminowane. - Będziemy siedziały do skutku, aż dostaniemy odpowiedź. Nie ruszę się stąd, dopóki nie zobaczę mojego męża na własne oczy albo nie zostanę aresztowana - oświadczyła <name type="person">Berta Soler</>.<br>W ciągu dnia agenci sił bezpieczeństwa, w mundurach i w cywilu, kręcili się po placu. Nie spuszczali z oka manifestantek, ale nie interweniowali. Około północy kobiety przeniosły się na trawnik w pobliżu monumentalnego portretu <name type="person">Che Guevary</> i