Całkiem spoko było, ale meczu dużo nie widziałam no oprócz jednej bramki Adama i spotkania Maćka ze słupkiem... Ważne że wiem, że wygrała klasa, której kibicowałam (brawo chłopcy!). Z Jasiem odbyłam dość nieprzyjemną rozmowę (kurka no, Jasiek, wiem, że beznadziejnie wyszło...), a potem spotkaliśmy Evę i Grzesia - Fk przywitała mnie dość wojowniczą postawą i morderczym spojrzeniem, ale udało mi się złagodzić sytuację...hiu...Więc poszliśmy oblewać zwycięstwo - całkiem ciekawie było, bo okazało się, że Tabak i Kamol mają się ku sobie, tyle że nie wiedzieli, czy w 30 min uda im się dojść...No nie wnikam, co tam między Wami, ale