Ulka wstaje późno. Śpiewa hymn do słońca. Gimnastykuje się. Pływa w Jeziorze. Zakłada powłóczystą szatę z indyjskiej bawełny. Zapala świeczkę ustawioną w miseczce z wodą, przybraną wiankiem z polnych kwiatków. Wpatrzona w płomień kiwa się siedząc na piętach. Klepie mantry. Gasi świeczkę.<br>- Co za nowy bzik? - chce wiedzieć Karolina.<br>- Medytacje, doskonalenie duszy w harmonii z ciałem i coś tam jeszcze - wzdycha Marta.<br>Na śniadanie Ulka dziobie ziarna skiełkowanej pszenicy, popija chudym mlekiem, odmawia mięsa, ryb, jajek, wszystkiego co żywe.<br>- Kłos, źdźbło trawy, kartofel, żyją. Wykazały doświadczenia, więc gdyby człowiek był konsekwentny... - Karolina zajada jajecznicę usmażoną na oliwie z pierwszego tłoczenia, zagryza