Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
czerwonym tle.
- Panie Zdzisławie, co pan najlepszego robi? - zagadnął.
Dozorca spuścił oczy zawstydzony, ciężko zszedł z drabinki. - Kazali, mus to mus - wydukał.
- Kto panu kazał? - Jassmont niespokojnie spojrzał na ulicę.
- Jak to kto, Niemcy! A wie pan, tu będzie dzielnica niemiecka, przymierzają się wysiedlać Polaków, czysto aryjski Bezirk szykują - splunął dozorca i wrócił do swojej roboty.
Jassmont postał, pokręcił głową. - Takie świństwo w naszej bramie.
- A bo to ja mam do tego serce, przywlókł się granatowy, przykazał rozwieszać, to rozwieszam. Po godzinie policyjnej ma obejść wszystkie podwórka, sprawdzać będzie. Panie Jassmont, ja dobrze pamiętam tamtą wojnę, straszna była, ale ta, widzi
czerwonym tle.<br>- Panie Zdzisławie, co pan najlepszego robi? - zagadnął.<br>Dozorca spuścił oczy zawstydzony, ciężko zszedł z drabinki. - Kazali, mus to mus - wydukał.<br>- Kto panu kazał? - Jassmont niespokojnie spojrzał na ulicę.<br>- Jak to kto, Niemcy! A wie pan, tu będzie dzielnica niemiecka, przymierzają się wysiedlać Polaków, czysto aryjski Bezirk szykują - splunął dozorca i wrócił do swojej roboty.<br>Jassmont postał, pokręcił głową. - Takie świństwo w naszej bramie.<br>- A bo to ja mam do tego serce, przywlókł się granatowy, przykazał rozwieszać, to rozwieszam. Po godzinie policyjnej ma obejść wszystkie podwórka, sprawdzać będzie. Panie Jassmont, ja dobrze pamiętam tamtą wojnę, straszna była, ale ta, widzi
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego