jeszcze dwie whisky. Panna coś bełkocze o wyjeździe, Paryżu, Zakopanem, pracy w agencji reklamowej. Tylko Irinki tu brakuje - mamroczę pod nosem - i mojej żony. Bang, bang, złamasie, nawet nie myśl o takich rzeczach, bo właśnie nie kto inny, tylko Irinka w wieczorowej sukni przechadza się po rynku z jakimś dwumetrowym drągalem ze złotym łańcuchem na futrze i w lustrzankach i kiwa porozumiewawczo.<br>Trrrr, trrr, trrr. Słyszę przez sen. Coś jakby dzwonek telefonu. Ale nie. Rozładowany. Chociaż może dzwonił, aż się rozładował. To sprawdzam sekretarkę. Jakbym skądś już znał ten głos, który recytuje: nie mam dla ciebie żadnych wiadomości, jesteś w głównym