Na stole, niedaleko telefonu leżała kabura z bronią. Wystarczyłby jeden niewielki ruch i wszystko byłoby już poza nim - i Ilza, i Lothar, i niepotrzebna, głupia nadzieja. Ale nie mógł się zdecydować.<br>Nie tu - pomyślał. - Zrobię to, ale nie tu.<br>Zapiął pas, umieścił kaburę na brzuchu i wyszedł przed dom. Otworzył drzwiczki samochodu, zapuścił silnik. Nie wiedział, dokąd jedzie i wolałby nie wiedzieć, po co... Chciałby, żeby śmierć przyszła sama.<br>W tym czasie Anna spoglądała na numer kamienicy; tak, to ta, którą wyznaczył Kloss, przechodnia. Obaj mężczyźni w kapeluszach i płaszczach szli za nią, bardziej czujni i mniej ukrywający się niż przedtem