Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
nie żeby bezmyślnie, na widoku. Sposobów i pomysłów tysiące, naród wypraktykowany, wiadomo, górale świętokrzyscy. Ponury chłop spod Bodzentyna, z Psar, z Zalezianki, z kamienistych pagórków, z piaszczystych jarów, spod czarnego boru. Chłop żylasty, zwinny, mściwy i dumny, dawniej zbójował. Pana nad sobą nie uznaje, choćby to był żandarm, choćby w duchownej sukience chodził.
- Co za szczęście, że pana widzę, kochany panie Janie - z entuzjazmem oznajmił Szyc, zachodząc Jassmontowi drogę.
- Pana czy moje? - odciął się Jassmont, któremu spodobało się zgrabne koźlątko dwie fury przed nim. Oczywiście, że nie kupi, ale już samo patrzenie było dla oka szczerą przyjemnością.
- Widzi pan, mamy suchy
nie żeby bezmyślnie, na widoku. Sposobów i pomysłów tysiące, naród wypraktykowany, wiadomo, górale świętokrzyscy. Ponury chłop spod Bodzentyna, z Psar, z Zalezianki, z kamienistych pagórków, z piaszczystych jarów, spod czarnego boru. Chłop żylasty, zwinny, mściwy i dumny, dawniej zbójował. Pana nad sobą nie uznaje, choćby to był żandarm, choćby w duchownej sukience chodził. <br>- Co za szczęście, że pana widzę, kochany panie Janie - z entuzjazmem oznajmił Szyc, zachodząc Jassmontowi drogę.<br>- Pana czy moje? - odciął się Jassmont, któremu spodobało się zgrabne koźlątko dwie fury przed nim. Oczywiście, że nie kupi, ale już samo patrzenie było dla oka szczerą przyjemnością.<br>- Widzi pan, mamy suchy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego