Typ tekstu: Książka
Autor: Mariusz Sieniewicz
Tytuł: Czwarte niebo
Rok: 2003
domu, czy iść gdzieś jeszcze. Słońce uparcie przedzierało się przez chmury północne, rzucając spomiędzy ich cielsk placki światła, i zmierzało nad szpikulec katedry, by rozciąć się na pół i opaść na dachy Starego Miasta. Po rześkim powietrzu poranka nie zostało ani śladu - wkoło unosił się miejski zaduch, doprawiony zgęstniałym zapachem dymu i sadzy. Miało się wrażenie, że można go dotknąć, w palcach ugnieść i ulepić z niego figurkę.
Zygmunt postanowił wrócić do domu i czekać. Czekać na znak od Północnego. Wczorajsze wydarzenia nie okazały się przywidzeniem, gorączkowymi majakami samego Zygmunta, lecz faktem potwierdzonym kursującą plotką. "Niech sobie mają Szatana, albo lepiej
domu, czy iść gdzieś jeszcze. Słońce uparcie przedzierało się przez chmury północne, rzucając spomiędzy ich cielsk placki światła, i zmierzało nad szpikulec katedry, by rozciąć się na pół i opaść na dachy Starego Miasta. Po rześkim powietrzu poranka nie zostało ani śladu - wkoło unosił się miejski zaduch, doprawiony zgęstniałym zapachem dymu i sadzy. Miało się wrażenie, że można go dotknąć, w palcach ugnieść i ulepić z niego figurkę.<br>Zygmunt postanowił wrócić do domu i czekać. Czekać na znak od Północnego. Wczorajsze wydarzenia nie okazały się przywidzeniem, gorączkowymi majakami samego Zygmunta, lecz faktem potwierdzonym kursującą plotką. "Niech sobie mają Szatana, albo lepiej
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego