złymi duchami króla, obwiniając ich wręcz o jakobinizm.<br>Były to podejrzenia zbyt daleko sięgające, tym bardziej iż samo istnienie "polskich jakobinów" jako zorganizowanej grupy jest dziś podawane w wątpliwość. Staszicem, Kołłątajem czy Franciszkiem Salezym Jezierskim kierowało jednak niewątpliwie przekonanie o nadrzędności interesów Rzeczypospolitej nad sprawami Kościoła oraz obawa, iż rzymska dyplomacja w krytycznym momencie nie będzie się raczej oglądać na dobro państwa polskiego.<br>Księża pozostający w jego służbie, i to często na najwyższych szczeblach władzy, na pewno odbiegali od ideału katolickiego kapłana. Nie znaczy to, żeby można ich było posądzać o ateizm czy wyznaniowy indyferentyzm. Niektórzy z nich byli co najwyżej