Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
do brzegu, stała na przystani i już z daleka machała do mnie ręką. Była w krótkiej wzorzystej spódnicy na szelkaoh i w białej bluzce z rękawami zawiniętymi powyżej łokcia. Włosy po tyfusie jeszcze jej nie odrosły i układały się nad czołem w drobne loczki. Szczupła w płaskich sandałkach, wyglądała jak dziewczynka. Poprzez drobne wargi, rozchylone w uśmiechu, słońce połyskiwało na emalii zębów.

Pocałowałem ją szarmancko w rękę.

- Dlaczego tak długo nie przyjeżdżałeś? - zapytała. - Tu jest rozkosznie. Na pewno lepiej niż w Puszczy-Wodicy.

Poklepała mnie po policzku.

- Aliosza już mi opowiadał, że opaliłeś się i wyglądasz jak Mulat. Ależ wyrosłeś! Jesteś
do brzegu, stała na przystani i już z daleka machała do mnie ręką. Była w krótkiej wzorzystej spódnicy na szelkaoh i w białej bluzce z rękawami zawiniętymi powyżej łokcia. Włosy po tyfusie jeszcze jej nie odrosły i układały się nad czołem w drobne loczki. Szczupła w płaskich sandałkach, wyglądała jak dziewczynka. Poprzez drobne wargi, rozchylone w uśmiechu, słońce połyskiwało na emalii zębów.<br><br>Pocałowałem ją szarmancko w rękę.<br><br>- Dlaczego tak długo nie przyjeżdżałeś? - zapytała. - Tu jest rozkosznie. Na pewno lepiej niż w Puszczy-Wodicy.<br><br>Poklepała mnie po policzku.<br><br>- Aliosza już mi opowiadał, że opaliłeś się i wyglądasz jak Mulat. Ależ wyrosłeś! Jesteś
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego