torbę i od razu z mordą: a co tam masz... czego tu, młody, szukasz? Przecież widzisz, że akwizycja zabroniona! Nie szło już wyrobić... " Akwizytor" brzmiało jak obelga. No i powiedziałem sobie: że dość handlowania, i wylądowałem w restauranie... I co? Czy nie był to strzał w dziesiątkę? Ale wtedy w dziewięćdziesiątym czwartym, te trzy lata temu, to myślałem, że gorzej już być nie może... no bo co mogli mnie, przyjezdnemu bez żadnych znajomości, dać za robotę... musiało się popierdalać na mopie... Myślałem, że spalę się ze wstydu, ale od razu pomyślałem sobie o chłopakach z miasteczka, którzy rano koktajl owocowy, a