się po sali; owszem, Bartek był, ale daleko, aż gdzieś na jedynce.<br>A tam dalej w tłumie zamajaczyły tak dobrze mu znane, zmrużone oczka.<br>"O rany boskie, stary idzie!" W jednej sekundzie przeleciały mu przez myśl wszelkie możliwości: zachorować nagle? zemdleć? przewrócić się? uciec z kawiarni? Równocześnie strzeliła mu pewna dziwaczna myśl: "Właściwie to wszystko jest drobnostka wobec wszechświata. Trzeba wyjść poza siebie i wesoło przyglądać się, co ten kelner, Roman Boryczko, teraz pocznie, jak się z tego wypląta? I z daleka pomagać mu trochę, coś doradzić: Hela to jest dziewka, jak każda inna, nie myśl o niej, oprzytomnij. Ach, proszę