rosyjsku baryton. Jeden z mężczyzn wspiął się do umieszczonego pod dachem okienka. Para z lokomotywy rozpełzła się wśród stojących w pobliżu białych domków. Co chwila ktoś stamtąd wychodził, słychać było posapywanie. Ktoś powiedział coś rozkazującym tonem, trzasnęły obcasy i dwie sylwetki, przygarbiona i służbiście wyprostowana, znikły wśród pary. Odprawiało się dziwaczne misterium, diabli krążyli wokół składu, kombinując jak, mimo zasad i praw, skierować go na boczny, piekielny tor.<br><br>Wreszcie zaryczała lokomotywa, zazgrzytało, zasapało. Pociąg ruszył wolno i pełznął wśród dziwacznie poskręcanych krzaków. Trwało to może pięć, może dziesięć minut. Za okienkiem przesunął się pojedynczy dom. Byli w Polsce.<br><br>W Polsce! W