Typ tekstu: Książka
Autor: Konwicki Tadeusz
Tytuł: Dziura w niebie
Rok wydania: 1995
Rok powstania: 1959
Na stromym zboczu pojawiły się jakieś figurki, zniekształcone dziwnie i jak gdyby popędzane dźwiękiem dzwonu staczającym się do lasu. Podobne były baptystom przychodzącym w sobotni wieczór do sklepikarza. Lecz później okazało się, że to Linsrumowie wracali do domu. Na przodzie szła śpiesznie, nie oglądając się, pani Linsrumowa. Z tyłu Dziadzia dźwigał Polka. O tej porze dziwnej i cichej, na granicy dnia i nocy, wyglądali jak Rodzina Święta wracająca po wiekach na ziemię. Pan Staś uniósł się na łokciu.
- Wieczór dobry.
- Dobry, dobry - odparła pani Linsrumowa. Polek nie otworzył nawet oczu. Głowa jego chwiała się bezwolnie nad ramieniem Dziadzi.
- I co mu
Na stromym zboczu pojawiły się jakieś figurki, zniekształcone dziwnie i jak gdyby popędzane dźwiękiem dzwonu staczającym się do lasu. Podobne były baptystom przychodzącym w sobotni wieczór do sklepikarza. Lecz później okazało się, że to Linsrumowie wracali do domu. Na przodzie szła śpiesznie, nie oglądając się, pani Linsrumowa. Z tyłu Dziadzia dźwigał Polka. O tej porze dziwnej i cichej, na granicy dnia i nocy, wyglądali jak Rodzina Święta wracająca po wiekach na ziemię. Pan Staś uniósł się na łokciu.<br>- Wieczór dobry.<br>- Dobry, dobry - odparła pani Linsrumowa. Polek nie otworzył nawet oczu. Głowa jego chwiała się bezwolnie nad ramieniem Dziadzi.<br>- I co mu
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego