jest tak, jakby przed oczami moich dzieci odgrywał się "teatr" mojego życia, tylko że to nie jest teatr.<br>Dziecka nie można oszukać, dziecku nie można skłamać głosem, tonem, miną, wobec dziecka nie można "grać", bo ono nigdy w to nie uwierzy, nawet w najlepiej zagraną rolę. To widz, który wykrywa fałsz bezbłędnie i natychmiast.<br>Nie kłamię, nie gram, niczego nie ukrywam. Żyję, reaguję, martwię się, wzruszam, oburzam i płaczę często w ich obecności. I tak je wychowuję. Czy są świadkami wszystkiego? Oczywiście, nie. Czy jest w tym jakaś metoda? Żadnej, ale - moim zdaniem - dla dziecka, dla jego nadzwyczajnie czujnego oka i