zbiorowej recytacji panienki z okolicznych dworków.<br><br><br>"Różowość wieczornych zórz" przepływająca przez konary drzew, barwiąca kwadratowe szybki oszklonej werandy, a w jej światłocieniach - On - gospodarz, "Jego Wysokość Pan i Władca Florianowa" o marzących, smutnych oczach. Te niezapomniane z nim pogawędki! Cudownie, wprost niebiańsko, jest móc patrzeć na jego szlachetną twarz ozdobioną fantazyjnymi floresami sumiastego wąsa, słuchać niskiego, pięknie brzmiącego, miękkiego jak aksamit głosu.<br><br> Kiedyś, gdy była sama, siedząc w zapadającym zmierzchu, wydało jej się, że słyszy głos Bochwica: "Czy Pani wie, jakim dla mnie szczęściem są te nasze rozmowy? Melancholia i smutek, jakie zauważyła Pani w mych oczach, zdają się znikać z