życie, <br>Toczy się w prozie. Nie zawsze tak było. <br><br>I nie wyznany dotychczas jest żal. <br> 20<br>Służą, nie trwają, romanse, traktaty. <br>Bo więcej waży jedna dobra strofa <br>Niż ciężar wielu pracowitych stronic. <br><br><br>I. <tit>Piękne czasy</> <br><br>Fiakry drzemały pod Mariacką Wieżą.<br>Kraków malutki jak jajko w listowiu <br> 25<br>Wyjęte z rondla farby na Wielkanoc. <br>I w pelerynach kroczyli poeci. <br>Nazwisk ich dzisiaj już się nie pamięta. <br>Ale ich ręce były rzeczywiste, <br>Spinki, mankiety nad blatem stolika. <br> 30<br>Dziennik na kiju niósł Ober i kawę, <br>Aż minął, tak jak oni, bez imienia. <br>Muzy, Rachele w powłóczystym szalu, <br>Zwilżały usta, warkocz upinając <br>Szpilką, co