jej oczach miłość jako przymus fizjologiczny, przykry, nieubłaganie bolesny w całym swoim przebiegu, jako daninę należną ciemnemu żywiołowi świata. Była wdzięczna, że Paweł nie upiera się przy tych groźnych praktykach. Wspomnienie szczęścia, jakie przeżyła ze Stefanem, tłumaczyła sobie odmiennością pierwszych uczuć młodzieńczych, niepowtarzalnych - sądziła. Jeżeli pociągali ją inni mężczyźni, zadzierzgiwała flirty, cofając się zawsze w chwili, kiedy spoza przyjemnego niepokoju zaczynała prześwitywać powaga. Nie wierzyła, aby spełnienia miłosne, wynikłe z najbardziej nawet gorących tęsknot, mogły ozdobić czy wzbogacić jej życie. Uznała siebie za typ chłodnej kobiety i nieraz z żalem o tym swoim upośledzeniu myślała. <page nr=183> <br>Róża niepokoiła się jej flirtami. <br>- Czego