Typ tekstu: Książka
Autor: Mrożek Sławomir
Tytuł: Vatzlav
Rok wydania: 1997
Rok powstania: 1968
w domu, szczęśliwy, że nie ma baby. Czytam sobie gazetę, albo pogwizduję, bo słuch też mam niezły. A tu nagle: prask! Przez okno do salonu wlatuje baba. Tak ją biedaczkę ku mnie sparło, że na oślep leciała, aż rozbiła szybę. Było z tego niemało ambarasu, bo na samego szklarza wydałem fortunę. Szklarze mnie już znali i co który spotyka mnie na ulicy, to kłania się i zapytuje: "Polecam się pamięci. Będzie jakie szklenie?"
JÓZIO - Wyleź na drzewo i zdaj mi sprawę. (Vatzlav siada na ramionach Józia) Co widzisz?
VATZLAV - Jakichś ludzi.
JÓZIO - Jak wyglądają?
VATZLAV - Jak to hołota. JÓZIO - Sami prostacy
w domu, szczęśliwy, że nie ma baby. Czytam sobie gazetę, albo pogwizduję, bo słuch też mam niezły. A tu nagle: prask! Przez okno do salonu wlatuje baba. Tak ją biedaczkę ku mnie sparło, że na oślep leciała, aż rozbiła szybę. Było z tego niemało ambarasu, bo na samego szklarza wydałem fortunę. Szklarze mnie już znali i co który spotyka mnie na ulicy, to kłania się i zapytuje: "Polecam się pamięci. Będzie jakie szklenie?"<br>JÓZIO - Wyleź na drzewo i zdaj mi sprawę. (Vatzlav siada na ramionach Józia) Co widzisz?<br>VATZLAV - Jakichś ludzi.<br>JÓZIO - Jak wyglądają?<br>VATZLAV - Jak to hołota. JÓZIO - Sami prostacy
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego