Typ tekstu: Książka
Autor: Ławrynowicz Marek
Tytuł: Diabeł na dzwonnicy
Rok: 1998
przy pianinie zachęcał wszystkich, by rozpoczęli gimnastykę poranną. Wstawał nowy dzień, który mało komu miał przynieść radość, dlatego wszyscy od Berlina po Władywostok, przeklinając, wygrzebywali się spod pierzyn, ponuro zanurzali dłonie w miskach i z udręką patrzyli we własne przerażone oczy. Tramwaje zgrzytliwie przetaczały się po zwrotnicach. Koń, postękując, ciągnął furgon piekarza. Nikomu w całym imperium nie chciało się żyć, z wyjątkiem Mamy i Ojca, którzy zasnęli właśnie wtuleni w siebie, nasyceni i bezgranicznie szczęśliwi. Ich nie dotyczył nastający dzień ani wszechobecny Imperator, nie musieli się nigdzie stawić.

Z sąsiednich mieszkań wychodziły kobiety z bańkami na mleko, przystawały na chwilę i
przy pianinie zachęcał wszystkich, by rozpoczęli gimnastykę poranną. Wstawał nowy dzień, który mało komu miał przynieść radość, dlatego wszyscy od Berlina po Władywostok, przeklinając, wygrzebywali się spod pierzyn, ponuro zanurzali dłonie w miskach i z udręką patrzyli we własne przerażone oczy. Tramwaje zgrzytliwie przetaczały się po zwrotnicach. Koń, postękując, ciągnął furgon piekarza. Nikomu w całym imperium nie chciało się żyć, z wyjątkiem Mamy i Ojca, którzy zasnęli właśnie wtuleni w siebie, nasyceni i bezgranicznie szczęśliwi. Ich nie dotyczył nastający dzień ani wszechobecny Imperator, nie musieli się nigdzie stawić.<br><br>Z sąsiednich mieszkań wychodziły kobiety z bańkami na mleko, przystawały na chwilę i
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego