ją po włosach. Ponieważ nie zgniewała się, zastanawiał się, czy nie odwieźć jej aż do domu. Z drugiej strony, nie chciał tracić z oczu de Beera i obiecanego pół miliona, który mu przepadnie, gdy tylko jakaś szajka arabska przyzna się do Monachium. Chciał też z nim porozmawiać o Sarze, której furia może przecież poważnie zaszkodzić de Beerowi i jemu samemu.<br>Zbliżali się do skrzyżowania, i Amos musiał się zdecydować.<br>W tej chwili niski, jękliwy głos Olibisi rozdarł nawarstwienia nocy:<br><br><foreign>Weh mir, wo nehm'ich, wenn<br>Es Winter ist, die Blumen, und wo<br>Den Sonnenschein<br>Und Schatten der Erde?</><br><br>A z zarośli na