te późniejsze, to ktoś może jeszcze wrócić i upomnieć się, nigdy<br>nie wiadomo, i dlatego je trzymają. O, żeby tak szczęścia miały, ile<br>tych krawatów.<br> Wybiegły, a nie minęło pół godziny, gdy wróciły podniecone z pełnymi<br>naręczami tych krawatów i od razu zaczęły mi przymierzać pod szyją. Ten<br>chwaliły, tamten ganiły, a najchętniej wspominały, do kogo należał. I<br>każdy odkładały, że ten jednak nie, pan Piotr ma niebieskie oczy, a w<br>krawacie jest za dużo zielonego, a niebieskie z zielonym kłócą się.<br>Ten, owszem, lecz za ciemny jak na szkolną zabawę, ten za poważny jak<br>dla pana Piotra, pan Piotr jeszcze