przez stolik starszy pan ze szpakowatą bródką, obserwujący uporczywie. P'an Tsiang-kueja sponad okularów, powiedział, rumieniąc się, stanowczym, nieco drżącym głosem:<br>- Przepraszam pana, że go niepokoję. Mam z panem do pomówienia...<br>P'an Tsiang-kuei podniósł oczy znad talerza i spojrzał ze zdumieniem na obcego pana, usiłując przypomnieć sobie, czy już gdzieś tej twarzy nie widział.<br>- Nie przypomina mnie pan sobie oczywiście powiedział starszy pan, nie spuszczając z niego oczu. Jesteś pan zanadto Chińczykiem, aby rozróżniać twarze Europejczyków. Tym bardziej że w gruncie rzeczy nie łączyły nas nigdy stosunki znajomości w ścisłym tego słowa znaczeniu. Studiował pan u mnie, na Sorbonie, bakteriologię