Typ tekstu: Książka
Autor: Zubiński Tadeusz
Tytuł: Odlot dzikich gęsi
Rok: 2001
podał mu swojego. - Pal, przede mną nie udawaj, wiem, że byłeś w organizacji.
Salwa, cmokając, przypalił od ogarka. - Skąd wiesz, że mają mnie wziąć?
- Na własne oczy widziałem listę, dwunastu was jest, ty jesteś siódmy.
Salwa zaciągnął się głęboko. Bardzo chciał, aby dym przeniknął całe ciało, wszedł w nie do głębi. - Mówisz, białe niedźwiedzie - wykrztusił, kłąb dymu wypadł z ust.
- Tak mówią ważniejsi, co może prosty człowiek - przyznał Konstanty i podniósł się, teraz to już naprawdę musiał iść. Lewą ręką zręcznie zapinał guziki kożuszka, a prawą kręcił w powietrzu nieregularne kółka.
- To ile mam czasu? - zapytał Salwa.
- Już ci mówiłem, dwa
podał mu swojego. - Pal, przede mną nie udawaj, wiem, że byłeś w organizacji.<br>Salwa, cmokając, przypalił od ogarka. - Skąd wiesz, że mają mnie wziąć?<br>- Na własne oczy widziałem listę, dwunastu was jest, ty jesteś siódmy.<br>Salwa zaciągnął się głęboko. Bardzo chciał, aby dym przeniknął całe ciało, wszedł w nie do głębi. - Mówisz, białe niedźwiedzie - wykrztusił, kłąb dymu wypadł z ust. <br>- Tak mówią ważniejsi, co może prosty człowiek - przyznał Konstanty i podniósł się, teraz to już naprawdę musiał iść. Lewą ręką zręcznie zapinał guziki kożuszka, a prawą kręcił w powietrzu nieregularne kółka.<br>- To ile mam czasu? - zapytał Salwa.<br>- Już ci mówiłem, dwa
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego