dłoni ujrzał chuliganów, napadających na panią Matyldę, kąsającego ją wściekłego psa, milionera amerykańskiego, poślubiającego ją i wywożącego na inny kontynent, przy czym w tej ostatniej wizji pomijał całkowicie zaawansowany nieco wiek personalnej. Wszystkie te myśli razem, kategoryczne postanowienie znalezienia się jutro w pracy punktualnie, namiętne pragnienie usunięcia pani Matyldy gdziekolwiek, głęboki żal, że nie potrafi sam tego dokazać, rosnąca w jego piersi chęć jakiegoś niesprecyzowanego czynu, wszystko to, skłębione, scementowane niejako serwowanym przez barmankę płynnym spoiwem, uczyniło w jego głowie potężny zamęt.<br>Wyszedł z baru i opętany wizją napadających chuliganów udał się do Argedu, gdzie nabył potwornych rozmiarów rzeźnicki nóż. Nie