Typ tekstu: Książka
Autor: Szpotański Janusz
Tytuł: Zebrane utwory poetyckie
Rok wydania: 1990
Lata powstania: 1951-1989
nas, widzicie, w Pcimiu robol
nie jest bezczelny i nachalny,
ponieważ tu panuje jeszcze
dobry obyczaj feudalny.
My tu z chamami ceregieli
nie robim. A jak jakie śmiecie
zaczyna podskakiwać, to go,
nim się obejrzy, z miejsca zmieciem!

Lecz sprawa tak z pozoru łatwa
ni stąd, ni zowąd wnet się gmatwa,
bo rzecz się niesłychana stała:
do gabinetu wszedł... Deptała!

Jak Makbet, kiedy widmo Banka
stanęło przed nim wśród biesiady,
Szmaciak z wrażenia zaniemówił
i zrobił się śmiertelnie blady.
Bo choć Szekspira nie był znawcą,
lecz zawsze stropi się oprawca,
kiedy znienacka mu ofiara
swe żale się wyłuszczyć stara.
Nie dziwno
nas, widzicie, w Pcimiu robol<br>nie jest bezczelny i nachalny,<br>ponieważ tu panuje jeszcze<br>dobry obyczaj feudalny.<br>My tu z chamami ceregieli <br>nie robim. A jak jakie śmiecie<br>zaczyna podskakiwać, to go,<br>nim się obejrzy, z miejsca zmieciem!<br><br>Lecz sprawa tak z pozoru łatwa<br>ni stąd, ni zowąd wnet się gmatwa,<br>bo rzecz się niesłychana stała:<br>do gabinetu wszedł... Deptała!<br><br>Jak Makbet, kiedy widmo Banka<br>stanęło przed nim wśród biesiady,<br>Szmaciak z wrażenia zaniemówił<br>i zrobił się śmiertelnie blady.<br>Bo choć Szekspira nie był znawcą,<br>lecz zawsze stropi się oprawca,<br>kiedy znienacka mu ofiara<br>swe żale się wyłuszczyć stara.<br>Nie dziwno
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego