nieprzytomną nienawiścią. Mówiła tak głośno, że bałam się, chciałam uciekać. "Nienawidzę waszych Niemców! - krzyczała - Nienawidzę waszej wojny! Chcecie panować nad światem, a umiecie tylko zadawać cierpienia. Innym, ale także sobie. Niemcy będą zniszczone i im prędzej, tym lepiej!"<br>Po paru dniach otrzymałyśmy wiadomość, że Heini poległ na ulicach Warszawy. Zabili go Polacy. Nie poznawałam Ingrid. Śpiewała, ani na jeden dzień nie przerwała występów, ale istniała właściwie tylko w teatrze. Zamykała się w pokoju Heiniego i nikogo nie dopuszczała do siebie. Potem wróciła do Szwecji; gdy przyjechała znowu latem, nawet nie zatelefonowała do mnie. Spotkałam ją w takim lokalu, niedaleko ZOO, była w