Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Powszechny
Nr: 50
Miejsce wydania: Kraków
Rok: 1994
wychowawczynię, która się niespodziewanie na podwórzu zjawiła.
Awantura: poplamiony żakiet nauczycielki, sprawca chowa się za innych, "pani" wskazuje domniemanego winnego (ucznia, który najczęściej "podpada"), "pokaż dzienniczek", "przyjdziesz z ojcem", i jeszcze: "mogłeś przecież skrzywdzić młodszego od siebie".
W obronie niewinnego staje kolega, który zgłasza się jako sprawca, choć ojciec karze go zawsze bardzo srogo; wtedy dopiero "pani" orientuje się, że się pomyliła i chwali obu: niewinnego i obrońcę, ale ma żal do klasy, że wcześniej nie wskazała faktycznego sprawcy i pozwoliła, by karany był niewinny.
"Szkoda że w klasie są i tchórze" - oto morał, którym kończy się czytanka.
Nie wiem, co sobie
wychowawczynię, która się niespodziewanie na podwórzu zjawiła.<br>Awantura: poplamiony żakiet nauczycielki, sprawca chowa się za innych, "pani" wskazuje domniemanego winnego (ucznia, który najczęściej "podpada"), "pokaż dzienniczek", "przyjdziesz z ojcem", i jeszcze: "mogłeś przecież skrzywdzić młodszego od siebie".<br>W obronie niewinnego staje kolega, który zgłasza się jako sprawca, choć ojciec karze go zawsze bardzo srogo; wtedy dopiero "pani" orientuje się, że się pomyliła i chwali obu: niewinnego i obrońcę, ale ma żal do klasy, że wcześniej nie wskazała faktycznego sprawcy i pozwoliła, by karany był niewinny.<br>"Szkoda że w klasie są i tchórze" - oto morał, którym kończy się czytanka.<br>Nie wiem, co sobie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego