Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Powszechny
Nr: 35
Miejsce wydania: Kraków
Rok: 1988
szkolę do siebie. Nie do potrzeb uczniów.
- I to byt koniec?
- To było rozdroże. Mieliśmy trzy drogi, jak w bajce. Pierwsza: zaakceptować ajencję, zrezygnować z osobowości otwartej. Druga: zrezygnować z nauczycieli, zorganizować szkołę na zupełnie nowych zasadach. I trzecia: zostawić szkołę nauczycielom i pójść sobie. Oni zostaliby z tymi, którzy godzą się z ajencją.
- I Pan wybrał trzecią drogę...
- Tak. Grupa uczniów, rodziców i nauczycieli nieprofesjonalnych, którzy po prostu chcieli być z młodzieżą, miała stworzyć wspólnie szkołę autorską - wspólnotę, która strzegłaby warunków samorozwoju. Nazwa "szkoła" zostawiliśmy po to, żeby nie drażnić władzy. To miał być kawałek ludzkiego świata. Rozstawaliśmy się faktycznie ze
szkolę do siebie. Nie do potrzeb uczniów.<br>- I to byt koniec?<br>- To było rozdroże. Mieliśmy trzy drogi, jak w bajce. Pierwsza: zaakceptować ajencję, zrezygnować z osobowości otwartej. Druga: zrezygnować z nauczycieli, zorganizować szkołę na zupełnie nowych zasadach. I trzecia: zostawić szkołę nauczycielom i pójść sobie. Oni zostaliby z tymi, którzy godzą się z ajencją.<br>- I Pan wybrał trzecią drogę... <br>- Tak. Grupa uczniów, rodziców i nauczycieli nieprofesjonalnych, którzy po prostu chcieli być z młodzieżą, miała stworzyć wspólnie szkołę autorską - wspólnotę, która strzegłaby warunków &lt;orig&gt;samorozwoju&lt;/&gt;. Nazwa "szkoła" zostawiliśmy po to, żeby nie drażnić władzy. To miał być kawałek ludzkiego świata. Rozstawaliśmy się faktycznie ze
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego