Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Opowiadania drastyczne
Rok powstania: 1968
Chwyciła z komody owalne zwierciadło w srebrnej ramie i podsunęła mi je pod nos. W gładkiej tafli zdążyłem dostrzec przekrwione oczy i spoconą, karykaturalnie wykrzywioną twarz. Od tej chwili nie wiedziałem już, co dalej się działo. Słyszałem tylko brzęk tłuczonego szkła, trzask łamanych sprzętów, rozpaczliwe okrzyki, a nad tym wszystkim górował żałosny lament Weioniki:
- Wituś Co Wituś robi?
Nie umiałbym ustalić, ile dni upłynęło, odkąd jestem w Klinice, w tej pułapce, którą zastawił na mnie Ligenhorn. Podobno zima jest bardzo sroga. Za oknem widać śnieżną zadymkę. Mówi się o zaspach na drogach, o żywiołowej klęsce śniegu. Ciekaw jestem, jak w tym
Chwyciła z komody owalne zwierciadło w srebrnej ramie i podsunęła mi je pod nos. W gładkiej tafli zdążyłem dostrzec przekrwione oczy i spoconą, karykaturalnie wykrzywioną twarz. Od tej chwili nie wiedziałem już, co dalej się działo. Słyszałem tylko brzęk tłuczonego szkła, trzask łamanych sprzętów, rozpaczliwe okrzyki, a nad tym wszystkim górował żałosny lament Weioniki:<br>- Wituś Co Wituś robi?<br>Nie umiałbym ustalić, ile dni upłynęło, odkąd jestem w Klinice, w tej pułapce, którą zastawił na mnie Ligenhorn. Podobno zima jest bardzo sroga. Za oknem widać śnieżną zadymkę. Mówi się o zaspach na drogach, o żywiołowej klęsce śniegu. Ciekaw jestem, jak w tym
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego