Huberta i jego plany na koszu. <br>Uczepiwszy łódkę u białej przystani, weszła po schodkach na pierwszy taras i skręciła w młody sad Białego Domu. <br>W jego środku, u wylotu morelowej alei, stała suszarnia, w owej porze pełna owoców, które i ususzone już, i jeszcze świeże zapełniały "lasy", beczki i skrzynie, gotowe już do wysyłki. Silny zapach moreli napełniał sad. <br>Naprzeciw suszarni na ławce siedział Hubert z miną skupioną i rękami w kieszeniach. Wyszedł naprzeciw Gabi, zawrócił ją w kierunku tarasu i powiedział, że nie pójdą do suszarni, tylko do parku, że zresztą pewnie zaraz nadjedzie matka, bo telefonowała ze Stanisławowa, że