Typ tekstu: Książka
Autor: Uniłowski Zbigniew
Tytuł: Wspólny pokój
Rok wydania: 1976
Rok powstania: 1932
gramoli się wielki jak palec niedźwiadek, z żarłocznymi szczękami i wyłupiastymi oczami. Pakuje się do dziurki w nosie i wwierca gdzieś daleko, aż do mózgu. Dzieci zapomniały o nim i siedział tak kilka godzin, półprzytomny ze strachu, wstrzymując się od krzyku, aby nie posądzono go o tchórzostwo. Kiedy wreszcie hałaśliwa gromadka otworzyła drzwiczki kredensu, on wyszedł stamtąd pełen godności mówiąc: "Mogłybyście mnie zamknąć przynajmniej w miejscu, gdzie nie czuć jadła, ogromnie nie lubię zapachu jadła". Tak, wtedy spisał się dzielnie i potem zawsze był taki.
Dzieciństwo miał mroczne i przez nikogo nie rozumiane. Czyż wówczas, kiedy mieszkał z matką w mieście
gramoli się wielki jak palec niedźwiadek, z żarłocznymi szczękami i wyłupiastymi oczami. Pakuje się do dziurki w nosie i wwierca gdzieś daleko, aż do mózgu. Dzieci zapomniały o nim i siedział tak kilka godzin, półprzytomny ze strachu, wstrzymując się od krzyku, aby nie posądzono go o tchórzostwo. &lt;page nr=284&gt; Kiedy wreszcie hałaśliwa gromadka otworzyła drzwiczki kredensu, on wyszedł stamtąd pełen godności mówiąc: "Mogłybyście mnie zamknąć przynajmniej w miejscu, gdzie nie czuć jadła, ogromnie nie lubię zapachu jadła". Tak, wtedy spisał się dzielnie i potem zawsze był taki.<br>Dzieciństwo miał mroczne i przez nikogo nie rozumiane. Czyż wówczas, kiedy mieszkał z matką w mieście
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego