Typ tekstu: Prasa
Tytuł: CKM
Nr: 6
Miejsce wydania: Warszawa
Rok: 1998
otwartym morzu. Wiatr rzucał jego łajbą na wszystkie strony, a że dopłynięcie do brzegu zajmowało całą dobę, więc robił to wyłącznie z konieczności, kiedy musiał zaliczyć kilka godzin snu. Nie odważył się wychodzić w głąb lądu - czekały tam na niego wygłodniałe kajmany i anakondy. Jego sen przerywało co i rusz gruchotanie kości kolejnej kapiwary - nieszczęsnego futrzaka, którego bez żadnych stresów jedzą wszystkie drapieżne stwory Amazonii. Przy okazji trzeciego noclegu przy brzegu sam omal nie podzielił losu kapiwary. Potężny wąż obudził go, próbując dostać się do wnętrza jego łódki. W ostatniej chwili odczepił hol i odepchnął łódź wiosłem w głąb nurtu. Anakonda
otwartym morzu. Wiatr rzucał jego łajbą na wszystkie strony, a że dopłynięcie do brzegu zajmowało całą dobę, więc robił to wyłącznie z konieczności, kiedy musiał zaliczyć kilka godzin snu. Nie odważył się wychodzić w głąb lądu - czekały tam na niego wygłodniałe kajmany i anakondy. Jego sen przerywało co i rusz gruchotanie kości kolejnej kapiwary - nieszczęsnego futrzaka, którego bez żadnych stresów jedzą wszystkie drapieżne stwory Amazonii. Przy okazji trzeciego noclegu przy brzegu sam omal nie podzielił losu kapiwary. Potężny wąż obudził go, próbując dostać się do wnętrza jego łódki. W ostatniej chwili odczepił hol i odepchnął łódź wiosłem w głąb nurtu. Anakonda
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego