Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Tygodnik Podhalański
Nr: 38
Miejsce wydania: Zakopane
Rok: 1999
schroniska wpada sześćdziesięcioosobowa grupa - znienacka wrzask, tumult. Przy bufecie ogromna kolejka - jedni chcą pizzę, inni zapiekankę. A tu już opiekunka, która zdążyła dopić kawę, krzyczy, że za pięć minut zbiórka. W końcu równie nagle jak wpadli - wychodzą. Nie wiedzą, po co tu przyszli, skoro nie ma tu nawet automatów do gry! Jeszcze czasami dobiega mnie pytanie jakiegoś wychodzącego turysty - "to jak się ta chałupa nazywa?". I znów nastaje zbawienna cisza. Często efektem wizyty tego typu wycieczek są nowe napisy na ścianach, zniszczone krzesła, łóżka. - Kiedyś próbowałam uciszyć grupę, a opiekunka zapytała mnie "no, to gdzie się mają wyżyć?" - dodaje gospodyni na
schroniska wpada sześćdziesięcioosobowa grupa - znienacka wrzask, tumult. Przy bufecie ogromna kolejka - jedni chcą pizzę, inni zapiekankę. A tu już opiekunka, która zdążyła dopić kawę, krzyczy, że za pięć minut zbiórka. W końcu równie nagle jak wpadli - wychodzą. Nie wiedzą, po co tu przyszli, skoro nie ma tu nawet automatów do gry! Jeszcze czasami dobiega mnie pytanie jakiegoś wychodzącego turysty - "to jak się ta chałupa nazywa?". I znów nastaje zbawienna cisza. Często efektem wizyty tego typu wycieczek są nowe napisy na ścianach, zniszczone krzesła, łóżka. - Kiedyś próbowałam uciszyć grupę, a opiekunka zapytała mnie "no, to gdzie się mają wyżyć?" - dodaje gospodyni na
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego