stanęliśmy na skraju, ujrzeliśmy o kilka metrów niżej odkopane ściany domów i pałaców, i ulice starożytnego miasta,<br>i schodziliśmy ostrożnie po drewnianych stopniach rusztowania chyba trzy piętra w dół, a potem szliśmy, podziwiając piaskowcowe mury z płaskorzeźbami mitycznych zwierząt, gdzie indziej znów powleczone błękitną emalią kafelki z wizerunkami byków i gryfów, a nieopodal posąg na cokole: potężne zwierzę - lwa, z jednej bryły ciemnego granitu czy bazaltu, symbol Hammurabiego, monarchy i prawodawcy, twórcy kodeksu, jak wyjaśniał nam przewodnik, zbioru przepisów i praw obowiązujących w całym rozległym babilońskim państwie (a my niemało wiedzieliśmy o niewoli babilońskiej narodu wybranego i ich płaczu nad jego