maniaka klaruje mi swoje. Przecież mi tłumaczył, jemu nie o papierosa chodzi. Wyraża się, ma nadzieję, dość jasno. Potrzebne mu są ze trzy, no choćby dwa zwykłe, małe orzeszki i to koniecznie i natychmiast. Dlaczego go nie rozumiem, dlaczego nie chcę mu pomóc? Przecież on tak się stara, aby być grzeczny i miły, mogłabym mu więc te trzy głupie orzeszki dać. <br>Nie zrażając się wcale moim głupkowatym zdziwieniem, kontynuuje bez końca. Wciąż w tym samym pojękliwym stylu, chwilami uprzejmie, częściej natarczywie. Myślałam, że się już z tego nie wywinę. Zupełnie nie wiedziałam, jak się go wreszcie pozbyć. Za to on przedłużając