Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Przekrój
Nr: 27/2610
Miejsce wydania: Kraków
Rok: 1995
jakieś 150 metrów, trafił na lodową gładź przysypaną świeżym śniegiem z wyższych partii, a był przekonany, że już pokonał tę lodową stromiznę. Zaczął się zastanawiać, którędy pójść - w lewo, w prawo? A myślał głośno, jakby z kimś rozmawiał. I nagle zaczął się radzić "towarzysza" wspinaczki, jaką wybrać drogę, gdzie wbić hak? Po chwili już kojarzył, że jest sam i może polegać tylko na sobie. Ale po paru minutach - to samo. Mało tego - wiedział, że sytuacja zaraz się powtórzy. "Głupku, opanuj się, przecież jesteś sam!" - wrzeszczał. Partner nie miał postaci, nie widział go, ale czuł jego fizyczną obecność, chociaż cały dialog rozgrywał
jakieś 150 metrów, trafił na lodową gładź przysypaną świeżym śniegiem z wyższych partii, a był przekonany, że już pokonał tę lodową stromiznę. Zaczął się zastanawiać, którędy pójść - w lewo, w prawo? A myślał głośno, jakby z kimś rozmawiał. I nagle zaczął się radzić "towarzysza" wspinaczki, jaką wybrać drogę, gdzie wbić hak? Po chwili już kojarzył, że jest sam i może polegać tylko na sobie. Ale po paru minutach - to samo. Mało tego - wiedział, że sytuacja zaraz się powtórzy. "Głupku, opanuj się, przecież jesteś sam!" - wrzeszczał. Partner nie miał postaci, nie widział go, ale czuł jego fizyczną obecność, chociaż cały dialog rozgrywał
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego