tak naprawdę nie ma dziś liderów politycznych zdolnych do tworzenia wielkich wizji, przewodzenia społeczeństwu w trudnym okresie przemian. Są tylko pragmatyczni, mniej lub bardziej sprawni technicy władzy. Najsprawniejszym zaś jest prezydent, który się po prostu podoba.<br>I tak właściwie główne sztaby dręczy jedna myśl: czy ktoś na kogoś ma jakieś haki, kto w kogo uderzy lustracją, kwitami, <orig>speckomisjami</> sejmowymi, przeciekami ze służb specjalnych i tym całym arsenałem ostrzejszej amunicji, który ma już spore wyborcze tradycje. To jest ten podskórny nurt kampanii prezydenckiej, który jeszcze się nie objawił, ale na który oczekuje się dość powszechnie. Paradoksalnie - im mniej oczekują go wyborcy, tym