Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
ręki Zarieczycha, jak ją powszechnie nazywano w Wielkich Łukach, rozsiadła się w fotelu i zapaliła papierosa.

- Daj kieliszek wódki, Eleonoro Karłowna; bo zmarzłam - powiedziała przyglądając się nam badawczym wzrokiem.

Po chwili Tekla postawiła przed nią tacę z karafką wódki i z kanapkami.

Zarieczycha nalała sobie kieliszek i wychyliła go jednym haustem, nie zwracając uwagi, że nikt nie dotrzymuje jej towarzystwa. Ojciec stał z rękami założonymi do tyłu i milczał, aby nie przedłużać tej nieproszonej wizyty.

Zarieczycha obrzuciła go wrogim spojrzeniem.

- Ty, Stanisławie Bernardowiczu, skarę na mnie nie pisz. Atramentu szkoda... Brat mój nie pozwoli skrzywdzić biednej wdowy...

Zarieczycha była postrachem miasteczka
ręki Zarieczycha, jak ją powszechnie nazywano w Wielkich Łukach, rozsiadła się w fotelu i zapaliła papierosa.<br><br>- Daj kieliszek wódki, Eleonoro Karłowna; bo zmarzłam - powiedziała przyglądając się nam badawczym wzrokiem.<br><br>Po chwili Tekla postawiła przed nią tacę z karafką wódki i z kanapkami.<br><br>Zarieczycha nalała sobie kieliszek i wychyliła go jednym haustem, nie zwracając uwagi, że nikt nie dotrzymuje jej towarzystwa. Ojciec stał z rękami założonymi do tyłu i milczał, aby nie przedłużać tej nieproszonej wizyty.<br><br>Zarieczycha obrzuciła go wrogim spojrzeniem.<br><br>- Ty, Stanisławie Bernardowiczu, skarę na mnie nie pisz. Atramentu szkoda... Brat mój nie pozwoli skrzywdzić biednej wdowy...<br><br>Zarieczycha była postrachem miasteczka
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego