dwóch.<br><br>Osłaniali go. Wiedzieli, że narażą się na największe niebezpieczeństwo w razie ataku liczniejszego przeciwnika, bo nie będą uciekali. W obronie towarzysza gotowi byli zginąć i nie mieli co do tego żadnej wątpliwości: pozostaną przy nim.<br><br><gap reason="sampling"><br><br>Dwaj polscy myśliwcy, latając bez przerwy nad Fericiem, nie spuszczali przeciwnika z oczu. W ich spokojnym krążeniu przebijało twarde postanowienie. Pierścienie, jakimi kryli przyjaciela, miały chyba magiczne zaklęcie. Wróg zaczął rozumieć, że zanim dosięgnie bezbronnego, natrafi na szpony.<br><br>Messerschmitty zwlekały. Zbliżyły się jeszcze bardziej, na pięćset metrów, lecz wciąż odraczały atak. Obserwowały wnikliwie i chciały widocznie wypatrzyć słaby punkt obrony. Płynęły sekundy, brzemienne jak wiek. Niemcy