dostaję przesyłkę, okazuje się, że Szlachcic był w Paryżu, kupił wydaną tam moją książkę i sekretarz sekretarza mi ją przysłał. Siurpryza taka.<br>Za tą wizytą ciągnął się potem łańcuch plotek, jak ogon za kometą.<br>Najbardziej odpowiadała mi wersja, wedle której Szlachcic szykował się do objęcia władzy i chciał mieć swoich intelektualistów, ale to czysta supozycja.<br>Rozmowa była w najwyższym stopniu apolityczna.<br>Oczywiście nie notowałem jego bon <orig>motów</>, zapamiętałem tylko jedno.<br>Jak zobaczył półki, mój wzornik - mam ponad 900 wydań na świecie - to powiedział: o, daleko pan zaszedł.<br>Nie pomagaliśmy, powiada, nawet przeszkadzaliśmy; a po chwili przerwy dodał: trochę.<br>Wydało mi to