Typ tekstu: Książka
Autor: Artur Baniewicz
Tytuł: Drzymalski przeciw Rzeczpospolitej
Rok: 2004
Kiernacki łyknął z butelki.
- Idź na dół. Ja się wszystkim zajmę.
- To znaczy... co? - nie ruszyła się. - Co, zabijesz go? Flaszką w łeb i po kłopocie? Tak to sobie wyobrażasz?
- Wyjdź. Tak będzie dla wszystkich lepiej.
- Nie - powoli pokręciła głową. - Nic z tego.
- Niech się pani nie wtrąca, nie pani interes - zaprotestował Wesołowski.
Przenosiła spojrzenie z jednej twarzy na drugą.
- To będzie morderstwo - wycedziła. - Słyszysz? Zamordujesz go.
- Ja już nie żyję. Nie można zamordować trupa.
- Ale do więzienia za to trafić można. - Rozmawiała z jednym, patrzyła na drugiego. - Ja... rozumiem. Oddałabym wszystko, żeby jakoś... Ale nie wolno zabijać ludzi.
Kiernacki ostentacyjnie
Kiernacki łyknął z butelki.<br>- Idź na dół. Ja się wszystkim zajmę.<br>- To znaczy... co? - nie ruszyła się. - Co, zabijesz go? Flaszką w łeb i po kłopocie? Tak to sobie wyobrażasz?<br>- Wyjdź. Tak będzie dla wszystkich lepiej.<br>- Nie - powoli pokręciła głową. - Nic z tego.<br>- Niech się pani nie wtrąca, nie pani interes - zaprotestował Wesołowski.<br>Przenosiła spojrzenie z jednej twarzy na drugą.<br>- To będzie morderstwo - wycedziła. - Słyszysz? Zamordujesz go.<br>- Ja już nie żyję. Nie można zamordować trupa.<br>- Ale do więzienia za to trafić można. - Rozmawiała z jednym, patrzyła na drugiego. - Ja... rozumiem. Oddałabym wszystko, żeby jakoś... Ale nie wolno zabijać ludzi.<br>Kiernacki ostentacyjnie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego