Typ tekstu: Książka
Autor: Andrzej Czcibor-Piotrowski
Tytuł: Cud w Esfahanie
Rok: 2001
gość, do czyjegoś ogrodu,
i starannie zamknąłem furtkę za sobą, zasuwa opadła z łoskotem, i zanurzyłem się w orzeźwiający cień drzew, w gęsty, oszołamiający zapach owoców i ziół, i kwiatów, który przyprawił mnie o zawrót głowy, musiałem się więc rozejrzeć, gdzie by tu usiąść, i pod drzewem morwowym osypanym białymi jagodami, wyrastającym wysoko ponad mur, dostrzegłem obejmującą pień ławeczkę z wąskich deszczułek jak siedzenia w staroświeckich wagonach kolejowych, i nie zastanawiając się długo, podszedłem do niej i usiadłem, oparłszy się o drzewo,
pod zamkniętymi powiekami pulsowało jeszcze światło, ale z wolna budził się cień, w którym nagle zjawiło się to zwierzę
gość, do czyjegoś ogrodu,<br>i starannie zamknąłem furtkę za sobą, zasuwa opadła z łoskotem, i zanurzyłem się w orzeźwiający cień drzew, w gęsty, oszołamiający zapach owoców i ziół, i kwiatów, który przyprawił mnie o zawrót głowy, musiałem się więc rozejrzeć, gdzie by tu usiąść, i pod drzewem morwowym osypanym białymi jagodami, wyrastającym wysoko ponad mur, dostrzegłem obejmującą pień ławeczkę z wąskich deszczułek jak siedzenia w staroświeckich wagonach kolejowych, i nie zastanawiając się długo, podszedłem do niej i usiadłem, oparłszy się o drzewo,<br>pod zamkniętymi powiekami pulsowało jeszcze światło, ale z wolna budził się cień, w którym nagle zjawiło się to zwierzę
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego