Typ tekstu: Książka
Autor: Brzechwa Jan
Tytuł: Gdy owoc dojrzewa
Rok: 1958
odwinęła z papierka i włożyła mi do ust, drugi chrupała głośno i ze smakiem.

- Lubię "szyjki rakowe", szkoda tylko, że tak mało. A to dlatego, że jesteś skąpa! Skąpa, skąpa, skąpa... - przygadywała szperając po szufladach. - Słuchaj, Zinoczka - powiedziała wreszcie - znowu trochę się przejaśniło, trzeba korzystać... Rzuć to wszystko, pójdziemy na jagody... Naprawdę, nie bądź starą panną.

Schwyciła ją za rękę i Zenaida Mojsiejewna ociągając się złożyła skrojony już materiał, westchnęła i wyszła z nami na podwórze.

Polina skrzyknęła Raisę, Rafę i Borię, po czym przez dziurę w parkanie wyleźliśmy na łąkę i ruszyliśmy w kierunku lasu. Raisa co chwila z przyzwyczajenia
odwinęła z papierka i włożyła mi do ust, drugi chrupała głośno i ze smakiem.<br><br>- Lubię "szyjki rakowe", szkoda tylko, że tak mało. A to dlatego, że jesteś skąpa! Skąpa, skąpa, skąpa... - przygadywała szperając po szufladach. - Słuchaj, Zinoczka - powiedziała wreszcie - znowu trochę się przejaśniło, trzeba korzystać... Rzuć to wszystko, pójdziemy na jagody... Naprawdę, nie bądź starą panną.<br><br>Schwyciła ją za rękę i Zenaida Mojsiejewna ociągając się złożyła skrojony już materiał, westchnęła i wyszła z nami na podwórze.<br><br>Polina skrzyknęła Raisę, Rafę i Borię, po czym przez dziurę w parkanie wyleźliśmy na łąkę i ruszyliśmy w kierunku lasu. Raisa co chwila z przyzwyczajenia
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego