podwieczorkowa i że Widmarowi wypadało się śpieszyć - wciąż miał takie wrażenie, że się spóźni na umówione .spotkanie z krawcem Goldem zatrzymał się i przez pewien czas przyglądał pracy.<br>Dwóch robotników kopało na dziedzińcu czyjejś willi dół, kilku innych dźwigało niewielki słup telegraficzny. Nagle jeden z nich wydał się Widmarowi znajomy, jak gdyby znał go i widywał się z nim przedtem, przyjrzał mu się bacznie, a potem nawet stęknął ze zdziwienia. Robotnik był wysokiego wzrostu, barczysty, włosy miał rude i rozwiane, co chwila na dziedzińcu rozlegał się jego głos:- Halo, trzymaj, bracie, ten drut!... Dawaj mi porcelanową szpulkę!... Gdzie rękawiczki?! Krzątał się tam