exodusie "wiecznego rewolucjonisty" - Ducha, okrutnego form niszczyciela i wytrwałego budowniczego zarazem. <br>Jest wielkim szczęściem, że Hanuszkiewicz jedynie wydrukował ten tekst w swoim programie, natomiast nie uwierzył w ani jedno jego słowo i całe przedstawienie jest właśnie nieustannym "exodusem" całej tej mętnej problematyki ze sceny teatru. Natomiast siłą tego przedstawienia jest, jak na ironię, odczytanie w "Śnie srebrnym Salomei" zarówno "tragedii dziejów" jak i "ironii historii". <br>Myślę, że jeśli jakikolwiek fragment "Snu srebrnego" mógłby być mottem tej inscenizacji, to nie byłyby nim ani proroctwa Wernyhory, ani sny biednej Salusi, ani czyjekolwiek mistyczne uniesienia, lecz zdanie, które samotnie wypowiada Pafnucy, kiedy szlachta siada na koń