nachyla się nad śpiącą kobietą i głaszcze jej długie włosy, przypominające płomyki. Jak mężczyzna z szablą u boku chwyta młodą dziewczynę, sadza na konia i po chwili oboje znikają w mroku. <br>Czuła, że operacja wyszczuplająca byłaby nie tylko wyrazem podejrzliwości wobec własnego ciała, ale także wobec miłości jej przodków. Tak, jakby chciała im powiedzieć, że się omylili i że zrobili coś złego, a co najmniej niewłaściwego. Coś, co ona musi naprawić. I chociaż nie można było wykluczyć, że w tym wiecznym procesie łączenia się genów kilku (no, być może nawet nieco więcej) oszustów, awanturników, a nawet gwałcicieli i morderców włożyło do