Typ tekstu: Prasa
Tytuł: Dziennik Polski
Nr: 8/7
Miejsce wydania: Kraków
Rok: 1998
przyjeżdżał. Byłem kierowcą: dwa autokary samych umysłowych przywoziłem co rano. A potem wszystko zaczęło bankrutować, jeszcze pod koniec lat siedemdziesiątych. Wie pan, jaka była ta komunistyczna gospodarka. A teraz nie ma nic. Nie ma pracy, nie ma z czego żyć. Trochę do lasu pójdą, starsi na rentach. Bieda.
A jest jeden taki, który ma wszystko. Ziemi nie posiada, żadnego gospodarstwa, nigdzie nie pracuje. Siedem klas i tyle. A wszyscy w domu ubrani, samochody... On sobie na obiad do miasta, do Jarosławia jeździ. Stać go na wszystko. Dwa wilki chowa, gdy ludzie kundla nie mogą wyżywić... Stać go na wszystko. Czy to nie
przyjeżdżał. Byłem kierowcą: dwa autokary samych umysłowych przywoziłem co rano. A potem wszystko zaczęło bankrutować, jeszcze pod koniec lat siedemdziesiątych. Wie pan, jaka była ta komunistyczna gospodarka. A teraz nie ma nic. Nie ma pracy, nie ma z czego żyć. Trochę do lasu pójdą, starsi na rentach. Bieda.<br>A jest jeden taki, który ma wszystko. Ziemi nie posiada, żadnego gospodarstwa, nigdzie nie pracuje. Siedem klas i tyle. A wszyscy w domu ubrani, samochody... On sobie na obiad do miasta, do Jarosławia jeździ. Stać go na wszystko. Dwa wilki chowa, gdy ludzie kundla nie mogą wyżywić... Stać go na wszystko. Czy to nie
zgłoś uwagę
Przeglądaj słowniki
Przeglądaj Słownik języka polskiego
Przeglądaj Wielki słownik ortograficzny
Przeglądaj Słownik języka polskiego pod red. W. Doroszewskiego